Święty Józef w moim rodzinnym domu był zawsze czczony.
Mama wciąż powtarzała mi: „Módl się do świętego Józefa”, może dlatego, że św.
Józef jest opiekunem rodzin, a nasza rodzina jest niepełna (mama i ja). Święty
Józef był często wzywany na pomoc w trudnościach duchowych i materialnych, z
którymi w domu wciąż się borykamy. Choć mama zrobiła wszystko, aby Bóg był w
moim życiu na pierwszym miejscu, nie przyjmowałam Go do siebie długi czas.
Właściwie nadal trzymam się od Boga na dystans, sama nie wiem dlaczego. Kilka
tygodni temu miałam ciężką sesję egzaminacyjną; zaległości, braki, opuszczanie
zająć sprawiły, że mój pobyt na drugim roku studiów stanął pod znakiem
zapytania. Zaczęłam zdobywać zaliczenia, wzięłam się ostro do nauki, ale brakło
mi sił. Wtedy zauważyłam, że jest Bóg i zaczęłam się do Niego modlić, żeby mi
pomógł, za przyczyną św. Józefa. Obiecałam, że jeśli mi pomoże, napisze to
świadectwo, żeby inni studenci mogli się przekonać, że Bóg działa, objawia się,
również za pośrednictwem swoich świętych. Zwłaszcza w ostatnich dniach
egzaminów, gdy czułam jedynie bezsilność i ogromne przemęczenie, prosiłam Boga
o pomoc, wierząc, ż to, co się stanie (tzn. jeśli będę w stanie się nauczyć i
zdać), będzie tylko i wyłącznie Jego zasługą. Bóg mnie wysłuchał. Trzy dni temu
oddałam indeks i jestem już na drugim roku kultury rosyjskiej, mam wakacje. Proszę
teraz jedynie Boga, który objawił mi swoją nieskończoną dobroć i przez
możliwość studiowania uczy mnie pokory życia, abym nie zapomniała o tym, co dla
mnie uczynił. Wiem, że Pan Bóg naprawdę jest i działa, w tym wypadku za przyczyną
św. Józefa. Chwała Panu!
Dorota, 21 lat, studentka, Kraków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz