Ewangelie nie odnotowały żadnej wypowiedzi św. Józefa. Są wprawdzie wypowiedzi o nim, ale bardzo krótkie. Wielu podziwiających i kochających św. Józefa mobilizuje swój umysł i wyobraźnię, by „odtworzyć” sobie jego przeżycia. Taką próbę „domyśleń” - w formie fabularnej - podjął włoski pisarz Ferruccio Ulivi w powieści: „Jak lot gwiazdy. Józef z Nazaretu: sen, miłość i samotność” ( Bytom 4K 2000, ss.240 ). - Nie wszystkie „domysły” autora będą może nas przekonywać, ale w zasadzie pozostają w ramach Biblii i zdrowego myślenia, dając czytelnikowi satysfakcję z „śledzenia” przeżyć św. Józefa.
Nie chcę zajmować się tu całościowym zarysem postaci św. Józefa według Ferruccio Ulivi, ale spróbuję zarysować tylko jego przeżywanie ojcostwa. - Dla łatwiejszego uchwycenia koncepcji autora, dobrze jest być świadomym jego dwóch założeń: pierwsze - ważniejsze od ojcostwa fizycznego jest ojcostwo w porządku ducha i miłości; drugie - Jezusa i Jego Rodziców należy widzieć w wymiarze ich autentycznego człowieczeństwa i praw ludzkiego rozwoju.
Po tych wyjaśnieniach, spróbuję wskazać na ciekawy, fabularny zarys przeżyć św. Józefa jako ojca Pana Jezusa:
- Św. Józef nie znał tajemnicy Zwiastowania. Maryja nie czuła się upoważnioną do wyjaśnień, sprawę wtajemniczenia Józefa zawierzyła Bogu. Pojawienie się Dziecka było dla Józefa zaskoczeniem, wstrząsem, upokorzeniem, próbą miłości i ofiarą, ale zarazem drogą oczyszczenia wiary i miłości, na której przewodziła mu Maryja ( Jan Paweł II ). Właściwie, chociaż św. Józef przyjął we śnie swoje zwiastowanie zapewniające o Boskiej interwencji, to pytanie „kto jest u Jego początku” Syna pozostawało dla Józefa powracającą falą do końca życia, ale zatapiał je w morzu oddania, zawierzenia i miłości. Dopiero u kresu życia jakby przeczuwał w Synu bliskość Boga. W ciągu życia, brak tej wiadomości, był zarazem drogą wzrostu w wierze i miłości do Matki i Syna.
- Św. Józef był jakby „uwrażliwiony” na punkcie inności Maryi i Syna, ich szczególnej więzi, ich wzajemnego rozumienia się i miłości. Czasem czuł się „obco”, jakby był tylko kimś „obok”. W ujęciu Ferruccio Ulivi, św. Józef często to postrzegał, a ponieważ był Im przecież bliski, oddany i kochał Ich z całego serca, czasem jakby się na to oburzał i powodował „świętą” zazdrością, w czym właśnie objawiała się autentyczność jego ojcostwa. Posłuchajmy jak autor ujmuje jedno z takich „zazdrosnych uczuć Józefa”:
„Kiedy zaś coraz boleśniej zaczął odczuwać to oddzielenie jako odosobnienie w kręgu, gdzie nawet ogień nie lśni dla niego, zrozumiał, że już nie może dłużej znieść tego widoku i porwał go potok zazdrosnej i miłosnej pasji: ten syn jest również jego synem, synem w duchu, w miłości. I w nieodpartym porywie otworzył ramiona ...” (por. s. 56). Jest to przeżycie Józefa we śnie, ale on jest mężem snów, w których „zawiązuje się” rzeczywistość. Ta „zazdrosna” miłość ojcowska wraca zresztą wielokrotnie ( por. s. 87). Warto tu zauważyć bardzo ważną myśl autora powieści: Józef nie czuł się tylko zewnętrznie związany z Synem jako ojciec „zastępczy”, w tej „świętej zazdrości” ujawnia się poczucie głęboko „własnego” ojcostwa.
- Autor pięknie opisuje proces pogłębiania się ojcostwa u św. Józefa (s. 63, 70, 72) oraz rodzące radość wpatrywanie się, kontemplację Oblicza Dziecka (s. 90, 92, 93, 143). Idąc po tej linii opisywania wzajemnej bliskości ojca i Syna, autor „zauważa” jak wzajemny uścisk rąk Józefa i Jezusa rodzi u tego pierwszego radość, drżenie i miłość (s. 114, 115, 116).
- Ojcostwo Józefa stawało się coraz bardziej spokojne, jakby „naturalne”. Nie wiedział Kto jest u początku Jezusa, ale wiedział, że jest przez Boga obdarzony ojcostwem i „daje ojcostwo” Jezusowi Synowi Maryi. Duchowo zawiązał swą ojcowską więź z Jezusem, godząc się - w odpowiedzi na swoje „zwiastowanie” - na przyjęcie brzemiennej już Maryi. Matce i Synowi podporządkowuje cale swe życie. Odtąd kocha Jezusa sercem ojca, i tym się w głębi swej duszy cieszy. Coraz pełniej czuje się ojcem i nim jest.
- Interesujący jest opis kontaktu ojca i Syna, wyrażający się zwłaszcza w rozmowach z dojrzewającym w swym Człowieczeństwie Jezusem. Jezus dorasta. Józef coraz częściej i coraz wyraźniej spostrzega Jego inność. Zmienia się nastrój i przedmiot rozmów ojca z Synem. Syn budzi w ojcu podziw i rodzi pytania ... . Można powiedzieć, że w pewnym momencie Syn jakby zaczyna „odchodzić” od Józefa do Ojca Niebieskiego. Odchodzi od ojca do Ojca ( por. s. 112, 114-115, 120-121, 125, 128). Józef miał Syna kochanego, posłusznego, ufającego ojcu. Teraz widać, że to już nie ten sam chłopiec. Wprawdzie stale jeszcze bliski, ale i daleki ( por. s. 157-158, 172-173). Jego poglądy przekraczają obiegowe, tradycyjne rozumienie spraw Bożych: wróg, okupant ... miłość... . Jezus jakby nie doceniał patriotyzmu ... był wolny od wrogości ... dziwne ma poglądy - myślał strapiony Józef.
Józef, sprawiedliwy Starego Przymierza, nie ze wszystkimi poglądami Syna może się pogodzić... ( s. 168). Wzruszające rozmowy i zwierzenia - „on, dojrzały mężczyzna, ojciec, poczuł, że syn wiedzie go niewiadomo dokąd i jak; wreszcie oprzytomniawszy, dostrzegł zwróconą ku sobie badawczo twarz. I przebiegło go drżenie, tak jak drży się, kiedy ukochana osoba znowu otwiera wieczorem drzwi do domu. Bóg. Znowu, naprawdę jest ze mną Bóg, pomyślał” (s. 115).
- Św. Józef coraz bardziej czuł się osamotniony. Syn bardziej rozumie się z Matką. Kiedy Syn już odchodzi, Matka często mu towarzyszy. Józef coraz bardziej odchodzi w cień. Matka i Syn coraz bardziej kochają Józefa, ale zarazem pozwalają mu oczyszczać swą miłość - Maryja przecież przewodzi mu w pielgrzymce wiary. Kiedy Józef odchodzi w cień, a może trzeba by powiedzieć w osłonę Obłoku, jest zarazem na progu zachwytu Synem i przeczucia Jego tajemnicy (s.190) ... jakby drugi Symeon.
Wielkie i trudne było ojcostwo św. Józefa. Przeżywane w wierze, a nie w „widzeniu”. Było to ojcostwo przeżywane na płaszczyźnie wiary, nadziei i miłości. Był to głęboki związek życiowy wypełniony troską, pracą, czujnością, odpowiedzialnością... a więc związek prawdziwie ojcowski. Św. Józef był przez Boga obdarowany niezwykłym ojcostwem i tym ojcostwem ogarnął Jezusa. - Jesteśmy wdzięczni autorowi powieści, bo idąc za nim w „śledzeniu” przeżyć św. Józefa, z radością odkrywamy głębię, tajemniczość, wielkość i ofiarny trud, a zarazem „ludzką naturalność” tego ojcostwa. Bardziej jeszcze kochamy św. Józefa... pragniemy przybliżyć się do niego, bo promienieje Ojcostwem Boga.
ks. bp Teofil Wilski