Po odnalezieniu Jezusa w świątyni, Ewangelie wspominają o św. Józefie jedynie w związku z pochodzeniem Jezusa. Przede wszystkim czyni to sam Łukasz. Powiedziawszy nam, że Dziecię „wzrastało w mądrości i w latach", mówi następnie o działalności Jana Chrzciciela nad brzegami Jordanu i o jego uwięzieniu przez Heroda. Pokazuje nam Jezusa przyjmującego chrzest, który potem modli się, gdy otwiera się niebo i Duch Święty w postaci gołębicy zstępuje na Niego, a z nieba rozlega się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie" (Łk 3, 22). Równocześnie Ewangelista dorzuca: „Sam zaś Jezus, rozpoczynając swoją działalność, miał około lat trzydziestu. Był, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego..." (t.k 3, 23); następuje genealogia wstępująca, która sięga nie tylko do Dawida i Abrahama, ale aż do Adama i do Boga.
Dla wyjaśnienia licznych różnic, jakie istnieją pomiędzy tą genealogią a Mateuszową, przyjmowali niektórzy, że Łukasz podał genealogię Chrystusa przez Matkę Najświętszą. Tłumaczą oni tak: „Mniemano, że był On synem Józefa, lecz w rzeczywistości przez Maryją, był synem Helego" itd. Heli, byłoby drugim imieniem Joachima. Ta wyszukana hipoteza nie utrzymała się, gdyż u Żydów genealogie sporządzano według linii męskiej. Dla wyjaśnienia spotykanych tu różnic wystarczy przytoczyć żydowskie rozróżnienie synostwa adoptowanego i legalnego ojcostwa. Bezdzietna wdowa musiała powtórnie wyjść za mąż za najbliższego krewnego zmarłego męża. Dzieci, jakie miała z drugiego małżeństwa, nosiły imię pierwszego męża i były jego dziedzicami.
W Ewangelii św. Jana imię Józefa wspominane jest dwukrotnie i za każdym razem okoliczności pozwalają odgadywać, że Józef był znany nawet dość daleko od Nazaretu. Na początku swego życia publicznego Jezus powołuje pierwszych uczniów. Są nimi Andrzej , a później Jan, który nie wymienia swego imienia, wreszcie Piotr, a w końcu Filip. Filip uszczęśliwiony, że spotkał Jezusa, mówi do Natanela: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy — Jezusa, syna Józefa z Nazaretu" (J l, 45). Filip był z Betsaidy, położonej po przeciwnej stronie Jeziora Genezaret, całkiem na północ, a więc bardzo daleko od Nazaretu.
Druga wzmianka jest bardzo interesująca. Reszta ludzi, którzy poszli za Jezusem na górę za Jeziorem Tyberiadzkim i zostali nakarmieni chlebem i rybami, nie zauważyła, kiedy Jezus się oddalił i udała się na Jego poszukiwanie. Tymczasem Jezus był w Kafarnaum; tam przyjął lud i starał się mu dopomóc do wzniesienia się ponad myśli o pokarmie ziemskim, aby zapragnął prawdziwego, żywego Chleba. Kiedy mówił o „chlebie Bożym, który zstępuje z nieba", Żydzi odpowiadają: „Daj nam zawsze tego chleba". Wówczas Jezus precyzuje: "Ja jestem Chlebem żywym". W jednej chwili entuzjazm opuszcza tłumy, zaczynają się szemrania: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: z nieba zstąpiłem?" (J 6, 42).
Tak więc ci ludzie przybyli z bardzo daleka, znali Józefa i Maryję.
Wzmianka o św. Józefie z okresu publicznego życia Jezusa, w Ewangelii św. Mateusza i św. Marka, stawia problemy egzegecie. Jezus naucza w synagodze w Nazarecie; Jego ziomkowie dziwią się Jego mądrości i cudom, potem nagle gorszą się. Stąd ich refleksje pełne rozczarowania: „Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Miriam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?" (Mt 13, 55). A ściślej: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją u nas także Jego siostry?" (Mk 6, 3).
Św. Marek, określając Jezusa, nie mówi: syn cieśli lecz cieśla. Wynika z tego, że Jezus pracował razem z Józefem w tym samym zawodzie i że go po nim odziedziczył. Wnioskujemy z tego, że w okresie publicznego życia Jezusa Józef już nie żył. Poza tym fakt, że sam Jezus opuścił swój warsztat i pozbawił w ten sposób mieszkańców Nazaretu usług, jakie im oddawał, był w jakiejś mierze przyczyną niechęci Jego ziomków.
Najważniejsza jest jednak wzmianka o braciach i siostrach Jezusa. Czterej spośród nich są wymienieni, do tego dodana jest pewna liczba sióstr. Św. Marek mówi: "Jego siostry", św. Mateusz: „wszystkie Jego siostry". Z pewnością chodzi o braci i siostry w szerszym znaczeniu - o kuzynów i o kuzynki, siostrzeńców i siostrzenice. Biblia ma zwyczaj określać w ten sposób bliskich krewnych. Nie istnieje w niej słowo na określenie braci w sensie ścisłym, to znaczy synów tego samego ojca i tej samej matki. Tak Abraham mówi do Lota, który był jego siostrzeńcem: „Braćmi jesteśmy" (Rdz 13, 8).
Niektórzy Ojcowie Wschodu pod wpływem apokryfów przyjęli hipotezą pierwszego małżeństwa Józefa. A więc bracia Pana byli Jego braćmi przyrodnimi. Takie rozwiązanie zdaje się wszystko wyjaśniać, lecz w rzeczywistości mnoży tylko problemy. Jeśliby Józef miał dzieci z pierwszego małżeństwa, co byłoby całkiem zgodne z prawem, to one właśnie według prawa dziedziczyłyby przywileje.
Prawdziwym spadkobiercą Dawida byłby pierworodny syn Józefa, a nie Chrystus. W takim wypadku upadłoby pochodzenie Dawidowe Mesjasza.
Niektórzy przeciwnicy Kościoła chcieli widzieć w braciach i siostrach Zbawiciela dowód, że po narodzeniu Jezusa Józef i Maryja mieli inne dzieci. Św. Hieronim, szczególnie biegły w rozumieniu Pisma św., które pilnie studiował, zareagował energicznie na takie przypuszczenie. W swoim traktacie przeciw Helwidiuszowi pisze: „Co mówisz? że Maryja nie pozostała dziewicą? A więc dobrze! ja twierdzę daleko więcej niż to, czemu ty zaprzeczasz. Twierdzę, że nie tylko Maryja pozostała dziewicą, lecz również i Józef pozostał dziewiczym, aby z dziewiczego małżeństwa zrodził się Syn dziewiczy... Dziewiczym pozostał z Dziewicą, ten, który zasłużył sobie być nazwanym ojcem Pana" (Adversus Hevidium, 19). Wykazuje on również, że problem braci i sióstr rozwiązuje się łatwo, bez uciekania się do hipotezy pierwszego małżeństwa Józefa.
Dla zakwestionowania dziewictwa Maryi i Józefa przytacza się następujący wiersz z Ewangelii św. Mateusza: „Nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna" (Mt l, 25). Pozwala to przypuszczać, że uczynił to później. Jednakże ten argument nie dowodzi niczego, ponieważ słowo, które tłumaczymy przez „aż", nie ma takiego znaczenia, jakie my mu nadajemy w naszym języku, nie określa granicy czasu, lecz oznacza stan trwały. Ojcowie mówią nam, że aby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać inne ustępy Pisma św. o podobnym brzmieniu. Tak więc powiedziane jest o Mikal, żonie Dawida, że „była bezdzietna aż do czasu swej śmierci" (2 Sm 6, 23). Czyżby trzeba było z tego wnioskować, że później nią nie była? Jezus powiedział: „Jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 20). Czy to znaczy, że później już z nami nie będzie?
Przyczyny dla których Maryja i Józef zachowali dziewiczą czystość, jasno wykazali nam już od pierwszych wieków Kościoła Ojcowie zarówno Wschodu, jak i Zachodu. Orygenes pisze: „Ciało Maryi wybrane na to, by wydać na świat Słowo — stosownie do słów: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego okryje cię swym cieniem — nie miało znać męża po tym zstąpieniu na nie Ducha świętego i mocy Najwyższego, która okryła je swoim cieniem" (In Matthaeum, 10, 17).
Św. Epifaniusz mówi to samo: „Zarówno Józef jak i Maryja byli doskonale sprawiedliwi. Gdy Józef dowiedział się, że Maryja poczęła z Ducha Świętego, nie mógł się ośmielić po takiej interwencji Bożej zbliżać się do Tej, która zasłużyła nosić Tego, którego chwały niebo i ziemia objąć nie mogą" (Haereses, 3, 78, 8). Tak więc sam Jezus był pierwszą przyczyną czystości Maryi i Józefa. I Święty dodaje: "Jeśli jeszcze za naszych dni w Jezusie czerpią dziewice siłę do wytrwania i zachowania czystości, o ileż słuszniej musimy przypisywać tę wierność Józefowi i Maryi?" (tamże).
Biorąc rzecz czysto po ludzku, jest zrozumiałe, że czystość Józefa i Maryi przedstawia problem. Gdybyśmy skądinąd nie wiedzieli, że Dziecko, które oni wychowali, dało niezaprzeczone dowody tej transcendencji i boskiego pochodzenia, moglibyśmy podawać w wątpliwość ich doskonałą czystość. Właśnie to Dziecko, tak jak to już rozstrzygnęli Ojcowie Kościoła, jest przyczyną i wyjaśnieniem tego jedynego w swoim rodzaju macierzyństwa i jedynego w swoim rodzaju ojcostwa. To Słowo Wcielone jest racją i oparciem nie tylko czystości Maryi i Józefa, ale i tych wszystkich, którzy poświęcają się Panu. To samo trzeba powiedzieć o czystości małżeńskiej. Małżeństwo chrześcijańskie nie jest piękną, przemijającą ceremonią, ale sakramentem, to znaczy znakiem uświęcającej obecności Jezusa Chrystusa. Małżeństwo i dziewictwo są skierowane ku wielkiej tajemnicy Syna Bożego, który przyszedł poślubić naszą ludzką naturę w łonie Dziewicy Maryi.
Ta tajemnica zjednoczenia natury Bożej i natury ludzkiej w Chrystusie nie jest aktem przemocy ze strony Boga, ani też rodzajem podboju, lecz jest to prawdziwe małżeństwo. Po to, by małżeństwo było ważne i by było wzbogacające, konieczna jest wolna i świadoma zgoda obu stron. Bóg jest zawsze wolny, nie jest uzależniony od nikogo. To On bierze w swe ręce inicjatywą i posyła anioła Gabriela do Dziewicy Maryi. Nasza ludzka natura jest reprezentowana w osobie Najśw. Panny, która zgadza się, na to, co liturgia Bożego Narodzenia nazywa „przedziwną zamianą". Ona przyjmuje w imieniu całej ludzkości odpowiedzialność za to wielkie wydarzenie. Będąc związana już z Józefem, angażuje i jego w swoją przygodą. Maryja należy do Józefa, a Jezus należy do nich obojga.
Nazywa sią czasami św. Rodzinę, „trójcą ziemska". Termin jest słuszny pod warunkiem, że się go dobrze zrozumie. To nie jest trójca zastępcza ani też jakaś druga trójca, ale widzialny znak Trójcy niewidzialnej. To samo, zachowując właściwe proporcje, można i powinno sią mówić o każdej rodzinie chrześcijańskiej. W Trójcy Świątej Duch Św. jest węzłem miłości pomiędzy Ojcem i Synem; to On właśnie interweniuje u Najśw. Dziewicy, dokonując Wcielenia Syna Bożego. Maryja staje się, „Oblubienica Ducha Świe,tego", a Józef jakby cieniem Ojca.
Od Józefa, trzeciej osoby trójcy z Nazaretu, trzeba sią wznieść do pierwszej Osoby Trójcy nie stworzonej, do Ojca, najbardziej tajemniczej z trzech Osób Boskich. Poprzez milczenie Józefa docieramy do wiekuistego milczenia Ojca. Niezgłębiony stosunek Józefa do Ojca Niebieskiego pogrąża nas w całej pełni w tajemnicy Józefa. Właśnie w łączności z Ojcem trzeba go rozważać i rozumieć go w jego misji cienia Ojca, tego „Ojca, z którego bierze nazwę, wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi" (Ef 3,15).
Ten stosunek do Ojca Niebieskiego jest źródłem siły i radości dla wszystkich ojców i matek chrześcijańskich rodzin. Maja oni szczególną łączność z Maryją i Józefem. Chcąc Wcielenia, Bóg chciał Maryi i Józefa; wolą Jego było, aby Syn Jego uświącił małżeństwo. Myśl, że Bóg nas widział i umiłował od wieków, jest podnosząca i przejmująca lękiem. Św. Paweł napisze do chrześcijan w Efezie: „W Chrystusie bowiem wybrał nas przed założeniem świata... Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa" (Ef l, 4-5).
Józef został wybrany na idealnego oblubieńca, a więc odpowiedniego dla Tej, która jesi Oblubienicą Ducha Świętego. Dlatego, aby być obubieńccm Niepokalanej, zrealizował on wszystkie warunki doskonałego, idealnego małżeństwa. Wcielenie jest objawieniem sią troistej miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego w Jezusie, Maryi i Józefie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz