Podziwiamy św. Józefa w jego godności, w jego świętości i cnotach z tą świętością złączonych. W czym jednak możemy go najłatwiej i najkorzystniej naśladować? Myślę, że w tym, co jest codzienne i zwyczajne, co jest na pozór szare i proste, to jest w modlitwie i pracy. O modlitwie już była mowa w poprzedniej nauce; dziś zastanowimy się, jak za przykładem i pod opieką św. Józefa mamy wykonywać uświęcającą codzienną pracę.
Ziemia, na której żyjemy i z której żyjemy, nie jest miejscem zabawy. Właściciel, raczej dzierżawca jej, którym jest człowiek, ma ją uprawiać w pocie czoła i tak pożywać chleb codzienny (por. Rdz 3, 19). Można ją porównać do wielkiego warsztatu w ciągłym ruchu, w którym dobra naturalne i materialne złączone z siłami duchowymi i nadnaturalnymi wytwarzają coraz to nowe dobra i nadają im odpowiednie formy tak by służyły celom człowieka. Ta ziemia Boża jest jak wielka winnica, w której od rana do wieczora często z wielką gorączkowością krzątają się pracownicy, jedni z myślą o sobie i o ziemi, inni z myślą o Bogu, Właścicielu winnicy, i z myślą o zapłacie, jaką im odda w ów dzień sędzia sprawiedliwy. W tej winnicy nie wolno nikomu być bezczynnym, nie wolno się uniewinniać, że nas nikt nie najął (por. Mt 20, 1-16), bo jak ptak do latania, tak człowiek rodzi się do pracy. Obowiązek pracy wypływa z natury człowieka, z konieczności utrzymania życia, z [racji przynależności do] organizmu społeczności ludzkiej, a przede wszystkim z nadprzyrodzonego celu człowieka.
W ogólnym znaczeniu, praca jest zajęciem fizycznym lub umysłowym, pożytecznym czy nawet niepożytecznym dla drugich; w ściślejszym zaś znaczeniu przez pracę rozumiemy działalność ludzką cielesną czy duchową, która tworzy dobra pożyteczne. Pracą więc może być nawet modlitwa ustna czy myślna, uczynek miłosierdzia dla bliźnich lub rozrywka mająca za cel odpoczynek. Zwykle jednak za pracę uważamy działalność produktywną czy to dla samego pracującego, czy też dla społeczności, i wtedy będzie się ona nazywać pracą społeczną.
Dzisiaj kanonizuje się pracę nie po to jednak, by przez nią uświęcić, albo przynajmniej uszczęśliwić ludzkość przez dobra zdobyte dla wszystkich, ile raczej po to, by z niej uczynić środek opanowania świata. Jedna część społeczeństw, nazywanych państwami, wyklucza całkowicie Boga z porządku społecznego, z nienawiścią odnosi się do wszystkiego, co tchnie nadprzyrodzonością, i w masach pracujących zwalcza wszelkie objawy religijności.
Druga część ludzkości, wprawdzie nie zwalcza otwarcie Boga i religii, pozostawia wolność wyznania ludziom pracującym, ale także nie liczy się z Bogiem ani z sumieniem, ani ze sprawiedliwością. Stąd praca staje się orężem do zdobycia władzy nad światem, stąd rodzi się walka o władzę, o bogactwo i o używanie rozkoszy tego świata. Z pracy tak zorganizowanej rodzi się i nią się karmi to, co św. Jan nazywa: pożądliwością oczu, pożądliwością ciała i pychą żywota (por. l J 2, 16). A skutek tego jest taki, że ziemia stała się wielkim „szpitalem", a ludzkość niewolniczą, zgłodniałą masą, mimo posiadania nadmiernych bogactw, które raczej służą do zagłady, tak jednostek jak rodzin i drobniejszych państwowych społeczności, niż do szczęścia ludzkości.
Hasło: „Módl się i pracuj" dla wyznawców Chrystusa zawsze ma być normą działania i źródłem owocnej pracy, i jej dobroczynnych skutków. Wypowiedzi pod tym względem z wysokości katedry Piotra są znane całemu światu, niestety albo zwalczane, albo nie wprowadzane w życie.
W roku 1956 na Placu św. Piotra wśród setek tysięcy robotników chrześcijańskich przemawiał Pius XII, papież. Już przedtem dał on związkom robotników chrześcijańskich za patrona św. Józefa. Bowiem św. Józef, będąc domniemanym ojcem Chrystusa, który raczył nazywać się rzemieślnikiem i Synem rzemieślnika (por. Mt 13, 55; Mk 6, 3), prócz ścisłej zażyłości we współżyciu z Jezusem, przejął Jego ducha, który uszlachetnia i wywyższa pracę. Dlatego też wszystkie chrześcijańskie związki i ich rodziny starać się winny, by w każdym związku robotniczym był obecny Jezus Chrystus. Pierwszym bowiem celem tych związków jest, rozkwit w nich życia chrześcijańskiego i rozszerzanie się Królestwa Chrystusowego w każdym warsztacie pracy. W tym swoim przemówieniu Ojciec Święty dał nowy dowód, jak Kościół święty troszczy się o zrzeszenia robotnicze, a zwłaszcza o wychowanie robotników. W naszych bowiem czasach narzuca się konieczność chrześcijańskiego wychowania, by robotnicy byli obeznani z nauką chrześcijańską i w ten sposób uniknęli błędów zagrażających społeczeństwu i sprawom ekonomicznym, by znali ustrój przez Boga naznaczony, który Kościół głosi, i wiedzieli, jak Kościół tłumaczy prawa i obowiązki robotników, by mając udział w prowadzeniu interesów, skutecznie w tym współdziałali. Chrystus bowiem pierwszy postawił i ogłosił zasady, których przestrzegać należy w kwestiach spornych dotyczących pracy.
Gorąco pragnąc, by godność pracy i zasady, które nią kierują, głębiej utkwiły w sercach, Pius XII ustanowił święto św. Józefa Robotnika, aby był on dla każdego zespołu robotniczego przykładem i opiekunem. Z jego bowiem przykładu pracujący mają się uczyć, w jaki sposób i w jakim duchu mają spełniać swe obowiązki, jak ziemię sobie podbijać według pierwszego Boskiego przykazania (por. Rdz l, 28), starając się o dobrobyt a równocześnie o nagrodę w postaci życia wiecznego. Święty Józef, zapobiegliwy stróż domku nazaretańskiego, nie odmówi swej pomocy współtowarzyszom pracy i uszczęśliwi ich domy swą opieką.
Ustanowione jest to święto na dzień pierwszego maja, kiedy robotnicy obchodzą święto pracy, a to w tym celu, by poświęcone św. Józefowi, rok rocznie wszystkich zachęcało do uświęcenia pracy i w ten sposób pobudzało rządców państwa do urzeczywistniania tego, czego wymaga porządek ludzkiego obcowania, i by utwierdzało pokój.
Tak więc św. Józef, jako ubogi i oddany ojciec przybrany Jezusa Chrystusa, jako ojciec Rodziny najdoskonalszej na ziemi, z woli Bożej jest wzorem pracy, która nie tylko jest źródłem utrzymania, ale jest służbą Bogu, i to służbą w pocie czoła, a także chwałą Boga. Ta służba Bogu nie jest jednak ciężarem, lecz jest miłością i radością, jest ofiarą sił swoich, a równocześnie codzienną, omodloną świętością domową. Bo praca według Chrystusa jest rodzinną świętością, rodzicielką cnót złączonych z ofiarą i miłością.
Rozważmy, jak św. Józef pracował. Po pierwsze - w obecności Boga; oczy jego wewnętrzne były skierowane ku Stwórcy, by pełnić Jego wolę; nie przykrzyl sobie ani nie narzekał, ani na stan, ani na ubóstwo, ani na ciężkość samej pracy. Po wtóre - oczy jego spoczywały na Bogu, na Synu Bożym i na jego [przybranym] Synu, a także na Jego Najświętszej Matce. A więc pracował nie tylko dla Boga, ale z Bogiem, w Jego osobowej obecności, i stąd choć pot wieńczył jego czoło, choć hebel z trudem przesuwał się po desce, oczy z uśmiechem kontemplacji patrzyły na Boga. Po trzecie, pracował spokojnie i pogodnie. Gorączkowe przejęcie się psuje pracę, osłabia siły i odbiera radość. A przecież warunki pracy św. Józefa nie były dobre, były więcej niż twarde, kiedy zwłaszcza w Egipcie, jako obcy, wśród pogan, musiał pracować, a może nie wiedział, czy jutro znajdzie pracę, czy na jutro starczy mu na chleb dla Rodziny. Pamiętał jednak zawsze, że najpierw Bóg, a potem chleb, i dlatego szukając najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości (por. Mt 6, 33) nie tracił pogodnej ufności o jutro.
Święty Józef nie tylko jest wzorem pracy, ale jest jej opiekunem. Z wyboru całego Kościoła ustanowiony jest opiekunem i stróżem rodzin, a szczególnie ludzi pracujących. Święto pierwszego maja ma przypominać wszystkim pracującym, by z ufnością oddali się pod opiekę św. Józefa, przewodnika duchowego w pracy, nie tylko dla zapewnienia sobie utrzymania, ale także dla uświęcenia siebie.
Święty Józef uczył swego rzemiosła Syna Bożego, który pod jego opieką czynił postępy w tym rzemiośle. Wprawdzie św. Józef nie jest nauczycielem pracy, jako fachu takiego czy innego, ale uczy właściwego stosunku do pracy, uczy cenić każdą pracę, a szczególnie cenić pracodawcę, to jest nie tego, który sadzi czy podlewa, ale tego, który wzrost daje, a więc Boga (por. l Kor 3,7).
Rozumieli tę prawdę nasi ojcowie, kiedy mówili: „Z Bogiem, z Bogiem każda sprawa, tak mawiali starzy, gdy pomocy Boskiej wezwiesz, wszystko ci się zdarzy!"
Patrząc na św. Józefa, robotnicy nie będą się skarżyć na swój niski stan, św. Józef bowiem, choć z królewskiego rodu pochodził, cenił sobie więcej swój tytuł cieśli, niż szlachectwo królewskiego pochodzenia. Ten opiekun pracujących nauczy przy pracy patrzeć na Chrystusa, na to Dziecię z Nazaretu, i na Jego Matkę. W ten sposób praca nie będzie tylko umęczeniem, ale będzie cnotą, a tej cnoty placicielem będzie Bóg.
Święty Józef pokazuje swoim przykładem, jak wykorzystać pracę i stan pracownika, by i na tej ziemi zaznać szczęścia. Oto św. Józef pracuje sumiennie, pogodnie, i jego praca jest źródłem utrzymania Świętej Rodziny. Święty Józef pracuje z miłości do Jezusa i tak praca staje się dla niego źródłem uświęcenia. Święty Józef pracując nie szuka swego zadowolenia, lecz się poświęca dla swoich najdroższych, i to poświęcenie i ofiara ze siebie staje się źródłem zadowolenia.
Święty Józef w opiece swojej nie zawodzi. Potrzeba jednak, by jego podopieczni umieli korzystać z jego opieki; a więc by uczyli się pracować, nie marnować owoców pracy, tylko przeznaczać je na utrzymanie rodziny, by niesprawiedliwością nie powiększali zysków ani nie wydawali ponad stan, ani wreszcie nie trwonili przez grzechy dochodów z pracy. Po wtóre, powinni się uczyć uświęcać pracę przez codzienną modlitwę, poświęcać przez nią swoje ręce i swój warsztat pracy, jednoczyć się z Bogiem, i ze św. Józefem, aby równolegle z pracą, biegła myśl o Bogu i o Jego obecności, i aby grzechy były obce pracy. Po trzecie, by w pracy była miłość dla tych, dla których się pracuje, to jest miłość własnej rodziny, by jej zabezpieczyć utrzymanie, wychowanie, możliwie jak najlepsze warunki na przyszłość. W tym poświęceniu będzie zadowolenie i prócz celu nadprzyrodzonego będzie także cel ziemski ofiarnej pracy.
Oby rodziny chrześcijańskie - zwłaszcza te, które żyją z pracy, których los nie uszczęśliwia, ale które przy ciężkiej nieraz pracy pot zalewa - pamiętały, że w św. Józefie mają opiekuna i wzór, jak swój stan nie tylko znosić, ale go cenić, by stały się podobne w tym do Świętej Rodziny. Niech w rodzinie chrześcijańskiej św. Józef przewodniczy; niech modlitwa uświęca nawet ściany domu, a chleb niech będzie zaprawiony modlitwą i miłością Bożą; niech ani w domu, ani w duszy nie będzie największego wroga pracy - grzechu. Wówczas dzieci będą wychowane na wzór Dzieciątka Jezus, matka rodziny będzie umilać ognisko domowe swoją miłością i sercem, na wzór Matki Najświętszej, a ojciec rodziny pod opieką św. Józefa będzie miał radość z pracy, ze świętości i ze szczęścia swojej rodziny. Spraw to, św. Józefie, wzorze i opiekunie pracujących! Amen.
W: O. Anzelm Gądek, Ojciec i Opiekun, Kazania o św. Józefie, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2008.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz