Pouczony przez anioła Józef wiedział już, że jego małżeństwo jest wyraźną wolą Bożą. Pośpieszył wypełnić ją, skoro tylko została mu objawiona. Wziął do siebie swą żonę, „jak mu polecił anioł Pański" (Mt l, 24), opowiada nam Ewangelista.
Właśnie biorąc narzeczoną do swego domu, narzeczony czynił z niej swą żonę. Według zwyczaju żydowskiego zasadniczą umowa małżeńską były zaręczyny. Zaręczyny zamieniały się w małżeństwo od chwili, kiedy żona przychodziła do domu męża, aby w nim zamieszkać. Józef, zapraszając Maryję, by zamieszkała u niego, tym samym zawierał z Nią małżeństwo.
Ewangelia nie mówi nam nic więcej o okolicznościach zawarcia tego małżeństwa. Bez wątpienia byt to dzień radości i wesela, jak nakazywał zwyczaj, lecz wszystko odbywało się chyba bardzo prosto z uwagi na to, że obydwie rodziny nie były bogate. Było to prawdopodobnie święto tego rodzaju, o jakim wspomina Ewangelia mówiąc o godach w Kanie, na początku życia publicznego Jezusa.
Właśnie scena godów w Kanie, która wydarzyła się w trzydzieści lat później, pomaga nam zrozumieć, czym było w porządku rzeczywistości wewnętrznych małżeństwo Józefa i Maryi. Głęboka rzeczywistość może się odsłaniać poprzez symbol.
Brak wina w Kanie będzie wydarzeniem o znaczeniu symbolicznym. Każe myśleć o nieodłącznych od miłości ludzkiej niedoborach i brakach, o niechybnym upadku małżeństwa, korę opiera się jedynie na połączeniu dwóch woli podległych słabości i zmianie.
Taki związek zazwyczaj trwa krótko; z chwilą gdy przeminą pierwsze dni uniesienia, może rozwiać się poezja i czar miłości, a wzajemne przywiązanie szybko się kończy. Brakuje wina; początkowe upojenie znika, małżonkowie są rozczarowani, pojawia się brak zrozumienia, małżeństwu grozi rozbicie.
Wtedy właśnie Jezus interweniuje na prośbę Maryi. Czyż Maryja błagając o cud, który miał nie dopuścić do zakłócenia uroczystości, nie przypomniała sobie swego własnego małżeństwa, które omal że nie zostało odwołane, a ocalało jedynie dzięki zjawieniu się anioła Józefowi? Żar i ufna wiara Jej błagania uzyskały cud. Dając w obfitości lepsze wino, które pozwoli na przedłużenie uroczystości, Chrystus sugeruje, iż daje małżeństwu lepszą miłość, miłość swoją, aby mu zapewnić moc i trwałość.
W wypadku Józefa nie było słabości woli ani zawodu w miłości; nie to naraziło jego małżeństwo na próbę. Wszelako związek z Maryją był zagrożony w inny sposób. Decyzja, którą podjął i którą podług układu okoliczności powinien był podjąć: odprawić swą narzeczoną, poświadczyła, że to małżeństwo, mówiąc po ludzku, było zgubione. Tylko obecność Jezusa ocaliła ten związek.
Jak później w Kanie, lecz w sposób bardziej bezpośredni i głębszy Zbawiciel cudownie ochronił to małżeństwo: nie dał wina — dał siebie samego jako podstawą i rację bytu lego związku. Pozwalając oprzeć się wzajemnej miłości Józefa i Maryi na Sobie, Jezus udziela ich miłości swej boskiej siły i czyni węzeł małżeński nierozerwalnym. Między Józefem a Maryją zawiązał On doskonalszą miłość, wznioślejszą, zakorzenioną w Jego własnej miłości.
Małżeństwo Józefa zawiera więc rzeczywistość, której gody w Kanie są sugestywnym symbolem. Prowadzi ono do poznania podstawowej prawdy o małżeństwie. Każdy związek, który nie opiera się na miłości Chrystusowej, na Jego tajemniczej obecności w głębi każdego prawdziwego przywiązania, jest niepewny i zagrożony rozbiciem. Zresztą to właśnie chce wyrazić i zapewnić sakrament małżeństwa: oznacza on miłość Chrystusa, który przychodzi podtrzymywać, ożywiać miłość małżonków, nieść tę miłość w wytrwaniu aż do śmierci. Małżeństwo Józefa i Maryi nie było sakramentem, ponieważ miało miejsce w Starym Testamencie i Zbawiciel jeszcze nie ustanowił sakramentów. Lecz to małżeństwo zawierało w sobie rzeczywistość, która miała być podstawą sakramentu; stanowiło ono idealny pierwowzór chrześcijańskiego małżeństwa.
Warto więc zadać sobie nieco trudu i w dalszym ciągu przypatrywać się małżeństwu Józefa, aby zrozumieć, jak każdy związek mężczyzny z kobietą zasila się u tego źródła nadprzyrodzonego, w tajemnicy miłości Boga Wcielonego. Zbawcze Wcielenie stanowi podporę każdego małżeństwa. W związku zawartym przez Józefa rysują się, wyraziście i mocno dwa aspekty. Z jednej strony tego związku domagało się Wcielenie; zawarto go w obecności Chrystusa, to znaczy miłości Bożej, która przychodzi zamieszkać w sercu człowieka. Z drugiej strony wyniknie z niego zbawcze cierpienie, ponieważ wzajemna miłość Józefa i Maryi wskutek tej obecności Zbawiciela miała się umocnić we wspólnym bólu.
Małżeństwo Józefa uczy nas rozważać każde małżeństwo w tej perspektywie, rozpoznawać w nim działanie zbawczego Wcielenia, posiew w sercach ludzkich Bożej miłości, która je przeobrazi i udzieli im daru jeszcze hojniejszego, któremu cierpienie nada dopiero wartość istotną. Zapewne, historyczne Wcielenie dokonało się tylko raz jeden i szczególnym przywilejem Józefa był fakt, że to wydarzenie historyczne stało się źródłem jego małżeństwa. Lecz tajemnica Wcielenia trwa nadal w sakramentach i ona to udziela małżeństwu jego nadprzyrodzonej treści. W ten sposób małżeństwo Józefa, zewnętrznie całkowicie należące jeszcze do Starego Testamentu, było początkiem instytucji chrześcijańskiego małżeństwa. Chrześcijanie, którzy łączą się, przez ten sakrament, powinni więc dążyć do tego, by naśladować Józefa i Maryją i uczynić ze swego małżeństwa kontynuację oraz środek wyrażenia zbawczego Wcielenia.
Znaczenie aktualne małżeństwa Józefa przejawia się jeszcze w zaistnieniu Dziecięcia. W rzeczywistości to małżeństwo tłumaczy się w planie Bożym obecnością Dzieciątka Jezus. Kiedy anioł nakłaniał Józefa, by wziął Maryję do siebie, celem Bożego wysłannika było dać Dziecku ojca oraz ognisko domowe.
W tym jedynym wyjątkowym wypadku, w którym Dziecko dziewiczo poczęte poprzedza i domaga się małżeństwa, jaśnieje ta doniosła prawda, że związek małżeński znajduje swe podstawowe uzasadnienie w wydaniu na świat dziecka. Jak wiadomo, tę prawdę z trudem przyjmują niektóre rodziny. Istnieje silna pokusa wprowadzenia egoizmu do miłości, przekształcania miłości małżeńskiej, przynajmniej częściowo, w egoizm we dwoje; nie rozumie się, że miłość ta osiągnie pełnię dopiero wtedy, kiedy przyjdzie dziecko. Małżonkowie troszczą się wzajemnie o siebie, a nie o to, by mieć na względzie przede wszystkim przyjście dziecka na świat. W ten sposób małżeństwo naraża się na sprzeniewierzenie się swemu celowi. Będzie służyło jako parawan do szukania i zaspokajania rozkoszy zmysłowych lub pragnień uczucia, które zamyka się w sobie i odrzuca prawdziwy dar.
Małżeństwo Józefa jest wzorem rodziny zamierzonej przez Boga. Przypomina ono, że głównym celem ustanowienia małżeństwa jest dziecko.
Można by jednak sadzić, że zażyłość z Maryją była tak wielkim dobrem, iż mogłaby sama stanowić cel i treść małżeństwa. Czyż nie jest chwalebne dążenie do zapewnienia sobie wspólnoty z dusza tak szlachetną i tak piękna po to, aby z nią razem dążyć do Boga? Jednakże Bóg powierzył temu związkowi cel jeszcze bardziej istotny. Chciał On, aby ta zażyłość nie była celem samym w sobie, lecz aby całkowicie była skierowana ku dziecku. Właśnie dla dziecka Józef wszedł w stan małżeński. Jest w nim również po to, aby pomagać tym, którzy zawierają małżeństwo, do wytworzenia podobnego stanu duszy, oraz, by widzieli w dziecku cel i ukoronowanie związku małżeńskiego.