Józef miał powołanie niezwykłe. Kiedy jednak zapytamy, czym było wypełnione jego życie, dowiemy się, że było poświęcone całkiem zwyczajnej pracy, wykonywaniu rzemiosła, które nie przynosiło mu szczególnego zaszczytu.
„Cieśla", takie jest miano, pod którym był znany wśród mieszkańców Nazaretu. Oznaczało ono, że Józef obrabiał drewno, był drobnym rzemieślnikiem. W jego miasteczku zawód ten nie cieszył się zapewne poważaniem czy specjalnym uznaniem, ponieważ powoływano się nań, aby odeprzeć mesjańskie roszczenia Jezusa: „Czyż nie jest On synem cieśli?" (Mt 13, 55). Ponieważ zaś sam Jezus przejął po Józefie to samo zajęcie, mówiono o Nim z tym samym lekceważeniem: „Czy nie jest to cieśla?" (Mk 6, 3).
Byłoby rzeczą o wiele bardziej zrozumiałą, gdyby ojciec Mesjasza był intelektualistą, człowiekiem biegłym w znajomości Pisma, doktorem prawa. Dzięki swym studiom mógłby przygotować Syna do misji nauczycielskiej i wówczas ta misja wydałaby się ludziom mniej wątpliwa. Zawód cieśli dyskredytować zarówno Józefa, jak i samego Jezusa.
W rzeczywistości widzimy raz jeszcze, jak sprawdzają się słowa, które św. Paweł napisze do Koryntian: „To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi" (l Kor l, 25). W mądrości, która obala ludzkie sposoby wartościowania, Bóg wybrał za¬wód cieśli dla tego, który miał wychowywać Zbawiciela. Tytuły szlachectwa, które liczą się w oczach Boga, różnią się całkowicie od tych, jakie wymyślają ludzie, a praca cieśli była jednym z nich.
Dzięki temu odsłania się znaczenie, jakie Bóg przywiązuje do pracy człowieka, nawet najprostszej i najbardziej pospolitej. Dając Józefowi i Jezusowi pracę fizyczną, Bóg pragnął zrehabilitować ten rodzaj pracy, narażonej bardziej niż inne na lekceważenie i pogardę. Okazał w ten sposób, że ceni zajęcia wszelkiego rodzaju, najbardziej nawet skromne, niepokaźne.
W osobie Józefa została uczczona każda praca. Zwłaszcza bardzo wysoko wyniósł Cieśla z Nazaretu godność wszystkich rzemieślników i robotników, wszystkich, którzy pracują fizycznie.
Kościół uznał tę prawdę dozwalając, by święto św. Józefa Robotnika zbiegało się ze świętem pracy, wprowadzonym dla uczczenia świata robotniczego. Przez to przywrócił Józefowi to, co mu się należało. W planie Bożym bowiem fizyczna praca Józefa, który zaprawiał do niej także Jezusa, stała się ponowną nobilitacją pracy ludzkiej.
Nie mniej znaczący jest fakt, że praca wykonywana przez Józefa nie wymagała wyjątkowych umiejętności ani inteligencji wyższej niż przeciętna. Józef wykonywał swą pracę dobrze, sumiennie, ale nie przejawiał takiej zręczności, która przyciągałaby uwagę. Był cieślą takim, jak inni cieśle, i zewnętrznie jego praca była podobna do ich pracy. Można by wystąpić z takim paradoksem, że w Józefie godna uwagi rzeczą było to, iż jego praca na zewnątrz nie odznaczała się niczym szczególnie godnym uwagi.
Toteż w osobie Józefa docenia się i Czci pracę tych wszystkich, którzy starannie przykładają się do swych zadań, nie obdarzeni szczególnymi zdolnościami; pracę tych, którzy przy wielkiej pilności osiągają skromne rezultaty, pracę, która nie wywołuje podziwu ani żadnej pochwały, pracę wielkiej masy robotników, pracę, która wydaje się po prostu normalna, pospolita i przechodzi nie dostrzeżona. Józef reprezentuje wkład tej ogromnej anonimowej rzeszy, która sprawia, że posuwa się naprzód historia ludzkości, że powoli rozwija się jej kultura, polepszają się z wolna warunki bytowania.
Rzeczywistość jest taka, że obok wielkich imion zachowanych w pamięci ludzkiej, imion tych, którzy odegrali rolę pierwszoplanową w historii, czy też osiągnęli sławę przez swe odkrycia i wynalazki, istnieje ogromna liczba ludzi, którzy pozostają w cieniu, którzy niczego nie wynaleźli, ponieważ nie mieli do tego zdolności lub okazji, a którzy mimo to przyczyniają się swą pracą do dobra społeczeństwa. Józef jest ich przykładem i jest wśród nich po to, aby podtrzymać ich skromną dumą robotniczą.
Chociaż praca Józefa widziana z zewnątrz nie ściągała na siebie uwagi, miała szczególną wartość w oczach Bożych dzięki usposobieniu duszy, z jakim była wykonywana. W oczach Bożych bowiem liczy się nie to, co się robi, lecz w jaki sposób się robi. Praca ma wartość przede wszystkim dzięki intencji, z jaką sieja wykonuje, i dzięki głębokim zaletom, jakie się w to wykonanie wkłada.
Bez wątpienia prawdą jest, że celem najbardziej bezpośrednim pracy Józefa było utrzymanie jego rodziny. Musiał pracować, aby zarobić na jej życie. Bóg nie chciał, aby był jednym z tych uprzywilejowanych, którzy nie potrzebują pracować. Należał do ludzi pospolitego stanu i właśnie pracą swych rąk musiał zapewnić utrzymanie Maryi i Jezusowi.
Dzięki temu jednak mógł włożyć w swoją pracę tę ogromną miłość, jaką żywił wobec tych dwóch Istot. Radością i oparciem było dla niego, że mógł powiedzieć sobie, iż dla Nich pracuje. W tej żywej miłości rodzinnej, która była natchnieniem i przenikała całą jego działalność cieśli, Józef jest wzorem dla wszystkich robotników, czyniących ze swej pracy dar miłości dla swej rodziny, którą mają na utrzymaniu.
Oprócz tego Józef chciał służyć także ludności miasteczka. Nie tylko oddawał się swej pracy w tej mierze, w jakiej potrzebował zarobku na chleb dla siebie i swojej rodziny. Wkładał on w pracę całą swą zdolność i całe poświęcenie, aby usłużyć jak najlepiej tym, którzy zwracali się do niego. Troszczył się, by robota była dobrze wykonana. Któż nie zna tych robotników, którzy wkładają prawdziwą gorliwość w swą robotę, by wykonać ją jak najdoskonalej, ponieważ nie chcą zawieść oczekiwania swych bliźnich? Przez swą pracę Józef pragnął zadowolić drugich, stać się jak najużyteczniejszym dla bliźnich, których kochał całą duszą.
Nade wszystko jednak pragnął się podobać samemu Panu. Jego praca była hołdem składanym Bogu, jego codzienne czynności stawały się rodzajem kultu. Józef bowiem miał świadomość, że oddając się swej pracy wypełnia wolę Bożą.
Uważając pracę za pełnienie woli Bożej, Józef nie mógi widzieć w niej po prostu konsekwencji grzechu pierworodnego. Znał wyrok Boży skierowany do Adama po jego upadku: „W pocie czoła będziesz pracował na chleb" (Rdz 3, 19). Lecz nie mógł uważać pracy, nawet jej przykrości, za jakąś degradację. Była ona raczej uszlachetnieniem jego życia. Czyż nie było przy nim Jezusa, który uczył się także pracować i utwierdzał go przez to w tej korzystnej ocenie? Ten, który będzie Zbawicielem ludzkości, pokazał, oddając się zajęciu cieśli, że praca może stać się środkiem odkupienia i zbawienia. Jeżeli ta praca zawiera cierpienia i przykrości, to stanowi ona przygotowanie wielkiego dramatu zapowiedzianego przez Symeona i uzyskuje przez to prawdziwą nobilitacją.
Dla tej właśnie perspektywy zbawienia ludzi chciał pracować Józef. Czasem przedstawiano go podczas jego pracy cieśli w trakcie wykonywania krzyża. Mało prawdopodobne, ażeby rzeczywiście zrobił chociaż jeden. Lecz obraz ten jest głęboko prawdziwy. Jego praca przygotowywała krzyż, ponieważ była ofiarą spełnianą dla zbawienia ludzi, pierwszym udziałem w ofierze odkupicielskiej.
Józef świadczy o wielkości, w jaką przyobleka się wszelki trud towarzyszący pracy ludzkiej; trud ten przyczynia się do tego, aby ludzkość stała się lepsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz